Marek Jurek mówił w Bydgoszczy o prawie do życia
fot. Jacek Kargól
Około stu osób przyszło w niedzielę (16 stycznia) na spotkanie z byłym marszałkiem Sejmu i liderem Prawicy Rzeczpospolitej, Markiem Jurkiem.
Inne z kategorii
Św. Andrzej, Apostoł - patron dnia (30 listopada)
Spotkanie odbyło się po Mszy świętej odprawionej w klasycznym rycie rzymskim w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa na placu Piastowskim. Marek Jurek przypomniał wydarzenia z jesieni 2020 roku, kiedy to po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności z konstytucją przepisów dopuszczających aborcję eugeniczną, doszło do lewicowych rozruchów i ataków na świątynię. Autor wyjaśniał, że użyte w tytule jego książki sformułowanie „100 godzin samotności” oznacza całkowitą i niezrozumiałą bierność kierownictwa państwa wobec tych rozruchów - dopiero w piątej dobie głos w tej sprawie zabrał premier.
fot. Jacek Kargól
Polityk wskazywał też, że ogłoszony prawie półtora roku temu wyrok był logiczny i spójny zarówno z treścią i duchem Konstytucj mówiącej o ochronie życia człwieka od poczęcia do naturalnej śmierci, jak również z wcześniejszym orzeczeniem TK. Tłumaczył, że to orzeczenie było jedynym logicznym i wiadomo było, że nie może ono być inne, a zapowiadali to już wcześniej tacy prawnicy jak prof. Zoll i prof. Królikowski.
fot. Jacek Kargól
Proszony o argumenty, które można przywołać wobec osób atakujących ochronę życia, Marek Jurek przypomniał arystotelesowską zasadę, że państwo istnieje przede wszystkim po to, by chronić życie swoich obywateli, a dopiero w drugiej kolejności, by zapewniać im dobrobyt.
Jurek przekonywał, że zasady prawa naturalnego sa oczywiste i bezdyskusyjne i w taki sposób powinny być przedstawiane — również na forum międzynarodowym. Podobnie nie dyskutuje się zasady, że nie wolno na przykład kraść. Partia, w swoich statutach czy deklaracjach ogłosiłaby, że jej członkowie są za tym, by nie kraść, byłaby niepoważna, bo takie stanowsko jest bezdyskusyjnym obowiązkiem wszystkich partii. To samo dotyczy ochrony życia.
Po spotkaniu długo trwały jeszcze indywidualne rozmowy i spotkania z gościem, który również podpisywał swoją książkę.