Camerimage w cieniu terroru
Inne z kategorii
Bydgoska katedra świadkiem niezwykłego wydarzenia artystycznego
W Bydgoszczy zaczął się właśnie festiwal Camerimage. Dla mnie to ważne wydarzenie z kilku powodów. Po pierwsze uwielbiam kino we wszystkich jego przejawach, po drugie lubię oddychać atmosferą lekko zblazowanych i szalonych artystów, po trzecie cieszę się, że o naszym mieście wiele ludzi nie będzie mówiło „ten Bydgoszcz”, a na dodatek jeszcze zobaczy, jak piekne jest to miejsce, po czwarte istnieje szansa porozmawiać z samymi twórcami, poznać ich chociaż trochę, po piąte można się wiele nauczyć, po szóste niektóre dzieła zobaczy się tylko i teraz, po kolejne… No może wystarczy tej wymienianki. W każdym razie Opera Nova, Multikino, WSG i MCK otwierają swe podwoje dla X Muzy i radość wśród odbiorców wzbiera, wśród właścicieli hoteli także, a i firmy cateringowe zacierają ręce (a raczej ostrzą noże).
Wczoraj prywatnie powitaliśmy Gościa z programu Homestay i jak na gospodarzy przystało podjęliśmy Go kolacją oraz miłą (chyba) pogawędką. Gość robi dobre wrażenie, choćby i tym, że z zainteresowaniem słucha, co mamy Mu do opowiedzenia Bydgoszczy. Wieczorem wraz z Najstarszą latoroślą idzie po akredytację i przy okazji zostaje oprowadzony po co ciekawszych i co ważniejszych dla Niego miejscach, aby się nie gubił i czuł swojsko (w miarę), a przede wszystkim, by nie był jednym z tych, którzy jedynie znają drogę do Opery i Multikina.
Po powrocie jeszcze sobie trochę rozmawiamy stojąc jednocześnie w ogonku do łazienki, która nijak nie chce się nawet w tak ważnej chwili jak wizyta gościa pomnożyć choćby do dwóch. W każdym razie rozmawiamy. O filmach, reżyserach, preferencjach, doświadczeniach. Nasz Gość widział chyba wszystkie filmy świata, więc słuchamy Go z rozdziawionymi buziami. Jest miło, swojsko, domowo, a jednak z nutką intelektualną.
A potem wchodzę do salonu, w którym jest włączony telewizor. Na pasku czytam informację, że w Paryżu zabito 60 osób, że 100 wzięto jako zakładników, że Francja zamyka granice… Włos mi się jeży, kolana uginają. Moja Córka miesiąc temu była w stolicy Francji, mieszka tam Jej przyjaciółka, na południu mieszka moja kuzynka… Przełączam kanały i ta straszna informacja nie chce zniknąć. Jestem porażona. Włączam komputer portal niezależna.pl, a tam tak samo alarmujące wieści. Że ktoś krzyczał Allach Akbar, że słychać było „Pomścimy Syrię”. Jest mi smutno i straszno. Nie mieszkamy aż tak daleko od Francji, jesteśmy dużo bardziej katolickim państwem niż oni i na pewno dużo gorzej przygotowani do walki z terroryzmem.
Prezydent Andrzej Duda napisał w depeszy do Prezydenta Francji: W imieniu Narodu Polskiego oraz własnym chciałbym przekazać na ręce Pana Prezydenta wyrazy najgłębszego współczucia rodzinom, oraz bliskim ofiar ataków terrorystycznych w Paryżu. Łączymy się w modlitwie ze wszystkimi, których dotknął ten bezprzykładny akt barbarzyństwa. Zapewniam Pana, Panie Prezydencie, iż w tych ciężkich chwilach może Pan liczyć na wszelką pomoc ze strony polskich władz i całego polskiego Narodu. Jesteśmy sojusznikami Francji i stajemy dziś u Waszego boku.
Mi pozostaje się modlić i pamiętać, że radość bywa nietrwała.
Znalazłam jeszcze taki wiersz i może niech on wyrazi to, o czym myślę:
Wisława Szymborska:
Terrorysta, on patrzy.
Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia. Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście. Niektórzy zdążą jeszcze wejść. Niektórzy wyjść.
Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy. Ta odległość go chroni od wszelkiego złego no i widok jak w kinie: Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi. Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.
Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają. Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy. Ten niższy to ma szczęście i wsiada na skuter, a ten wyższy to wchodzi.
Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund. Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach. Tylko że ten autobus nagle ją zasłania.
Trzynasta osiemnaście. Już nie ma dziewczyny. Czy była taka głupia i weszła, czy nie, to się zobaczy, jak będą wynosić.
Trzynasta dziewiętnaście. Nikt jakoś nie wchodzi. Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy. Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i o trzynastej dwadzieścia bez dziesięciu sekund wraca po te swoje marne rękawiczki.
Jest trzynasta dwadzieścia. Czas, jak on się wlecze. Już chyba teraz. Jeszcze nie teraz. Tak, teraz. Bomba, ona wybucha.
Beata Wróblewska