Felieton 4 Oct 2020 | MP
Najważniejsza polityka [POWĘSKI NA NIEDZIELĘ]

Wracamy dziś do motywu winnicy. Kilka tygodni temu już rozważaliśmy ten obraz. Dziś w zreformowanej liturgii inna jest o niej przypowieść i nawiązują do tego porównania prawie wszystkie czytania: najpierw lekcja z proroka Izajasza, potem Psalm 79/80 i na koniec Ewangelia.

Co do pierwotnego sensu tych tekstów, komentatorzy starożytni nie mieli żadnych wątpliwości. Zresztą już sam Izajasz pisze że „winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela” (5,7). I wszystko zmierza do tej konkluzji, którą słyszymy w wersecie 43. rozdziału 21. Ewangelii wg św Mateusza: „Przeto powiadam wam, że odjęte będzie od was Królestwo Boże, a dane narodowi, czyniącemu owoce jego”. Ta największa tragedia narodu izraelskiego spełniła się po zmartwychwstaniu Jezusa, którego Ewangelii nie przyjął dawny lud Izraela, a Paweł został posłany, by głosić ją poganom.

Warto jednak tę perykopę przemyśleć werset po wersecie. Zróbmy to, jak już nieraz czyniliśmy, ze świętym Tomaszem z Akwinu, który zebrał starożytne komentarze do całej Ewangelii. Najpierw więc zwróćmy uwagę, że gdy gospodarz założył winnicę, wyjechał w dalekie strony. Święty Hieronim komentuje to tak, że choć Bóg jest wszędzie i wszystko jest nim wypełnione, zostawił „rolnikom” swobodę wolnego działania, a święty Jan Złotousty dodaje, że oznacza to również wielkoduszność Boga, który ich nie od razu karał za grzechy.

Kolejne wersety, w których nasz Pan mówi o sługach, z których „jednego obili, drugiego zamordowali, a innego ukamienowali”, starożytni komentatorzy przypisują do bardzo konkretnych osób. I tak Raban Maur pisze, że tymi pierwszymi wysłanymi byli Mojżesz i Aaron: „Pobili ich biczem języka i nie oddali Panu należnych owoców”. Z kolei święty Hieronim zauważa, że „pobili Jeremiasza, Izajasza zamordowali, Nabota ukamienowali, podobnie jak Zachariasza, którego zabili między świątynią a ołtarzem”.

I gdy Jezus mówi kolejny wers swojej przypowieści: „w końcu więc wysłał do nich syna swego, mówiąc: uszanują syna mego”, święty Jan Złotousty tak to komentuje: „wysłał Go do winowajców nie z wyrokiem obciążającym, ale z przebaczeniem pokuty wysłał Go, aby ich zawstydzić, nie karać”. A o kolejnych słowach Zbawiciela „rolnicy zaś widzący namówili między sobą: ten jest dziedzicem, pójdźcie zabijmy go, a zawładniemy jego dziedzictwem” ten sam autor tak się wyraża: „w ten właśnie sposób myślą ci spośród kapłanów, którzy służą ciału, nie troszczą się o to, żeby lud porzucił grzech, lecz patrzą tylko na ofiary składane w kościele i to uważają za zysk swojego kapłaństwa”.

Tu dochodzimy do punktu kluczowego. Czy historia może powtórzyć się? Przecież Dietrich von Hildebrand pisał o Kościele jako o spustoszonej winnicy. Przecież kardynał Ratzinger na słynnych rozważaniach Drogi Krzyżowej w 2005 roku, kilka dni przed śmiercią Jana Pawła II, wygłosił wstrząsające rozważanie. Przytoczmy je tu w całości.

„Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musi wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, jak często wchodzi On w puste i niegodziwe serca! Ileż razy czcimy samych siebie, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest wypaczane i nadużywane! Jak mało wiary jest w licznych teoriach, ileż pustych słów! Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jak mało cenimy sobie sakrament pojednania, w którym On czeka, by nas podźwignąć z upadków! To wszystko jest obecne w Jego męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi, jest z pewnością największym bólem, który przeszywa serce Zbawiciela. Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać do Niego Kyrie, eleison — Panie, ratuj!”

Przejmująca była także modlitwa odmówiona przezeń chwilę później:

„Panie, tak często Twój Kościół przypomina tonącą łódź, łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron. Także na Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy! To my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem: także w nim Adam ciągle na nowo upada. Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię. A szatan śmieje się szyderczo z nadzieją, że nie zdołasz podnieść się więcej z tego upadku. Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła, będziesz leżał na ziemi, pokonany. Ty jednak podniesiesz się. Podniosłeś się, zmartwychwstałeś i możesz podźwignąć także nas. Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół. Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich”.

Nie można nie zadawać sobie pytania, czy przypadkiem nie czeka nas taki sam los jak starego Izraela: „odjęte będzie od was Królestwo Boże, a dane narodowi czyniącemu owoce jego”… Ufamy że nie, bo jednak Pan sam obiecał, że w Kościele świętym do końca świata zamieszka, a bramy piekielne go nie przemogą”. Jednak nie powinniśmy się tą obietnicą Pana tak bardzo uspokajać, bo jest wciąż aktualne inne Jego pytanie: „Wszakże gdy przyjdzie Syn Człowieczy, czy znajdzie wiarę na ziemi?” (Łk 18,8).

Dlatego to ciężkie oskarżenie, formułowane przez Hildebranda i Ratzingera, dotyka każdego z nas. Kapłani, biskupi, papieże nawet, wyrastają z naszych rodzin i taka jest ich wiara, jakie wychowanie w tych rodzinach otrzymali. To co dzieje się dziś w domowych zaciszach, przyniesie owoce publiczne w następnych pokoleniach. I to jest prawdziwa polityka Bożego Państwa. Polityka tysiąc razy ważniejsza, niż żenujące gierki naszych pożal się Boże przedstawicieli.

Maksymilian Powęski

MP

MP Autor

Maksymilian Powęski